Winne Wzgórze. Wiara.



Opis z tyłu okładki: "hygge po polsku". Modne słowo, a jak to wygląda w wykonaniu bohaterów tej książki? Różnie. Mamy powieść i trzy wątki oraz odmienne postacie. Małżeństwo z dwójką dzieci, mające kłopoty finansowe, decyduje się na przeprowadzkę na prowincję, gdzie mogą zamieszkać w odziedziczonym domu z ogrodem. Młoda kobieta, przebojowa pracownica korporacji, chwilowo przebywająca na długim urlopie, by opiekować się chorą krewną. Jest i mężczyzna, starszy, samotny pracoholik zmuszony przez firmę do przejścia na emeryturę. Losy tej trójki poznajemy w początkowych  rozdziałach, po to, by z czasem obserwować, jak zamieszkanie w jednym małym miasteczku, sprawi, że ich drogi chwilami się splatają, a życie nabierze zupełnie innego wymiaru. 

Czytając takie książki o ludziach, oczekujemy czegoś zaskakującego, bo przecież nie po to mamy książkę, by dowiedzieć się, jak codziennie wstają, idą do pracy, świętują przy grillu itp. I chociaż wydaje się, że "wszystko już było", to autorce udało się sprawić, że opowieść wciąga. Pracoholizm, który dotyka zarówno młodych, jak i starszych, kłopoty finansowe, w jakie można popaść nie czytając dokładnie umów, zazdrość i podejrzenia o małżeńską zdradę, rodzinne zawiłe historie, smutek i dramaty odejścia bliskich osób, ale radość ze spełniania swoich marzeń oraz uczenie się czerpania szczęścia z małych rzeczy. 
Mamy zatem wspomniane "hygge po polsku". I nawet, jeśli niektórzy porównują to słowo do naszego narodowego stwierdzenia "jakoś to będzie", to i tak warto zmierzyć się ze zmianami mogącymi naprawdę poprawić jakość życia. Może i jest to wytłumaczenie dla tzw klasy średniej tego, że drobiazgi w życiu są ważniejsze od fortuny, dającej przepustkę do luksusu. Może i cieszenie się pięknem przyrody jest dla przeciętniaków, a przebywanie w drogich wnętrzach i miejscach dla wybrańców, ale takie opowieści dają nam okazję do zastanowienia się, czego tak właściwie oczekujemy my sami.

Sposób pisania pani Doroty Schrammek poznałam jakiś czas temu. Dość charakterystycznym elementem są opisy, dotyczące czegoś, co pojawia się w tle wydarzeń. W tej książce dowiemy się wiele nie tylko o Pojezierzu Drawskim, regionalnej kuchni, o wilkach, ale i o niektórych tradycjach i obrządku kościoła katolickiego. Fakty, konkrety, opisy prawie encyklopedyczne. W taki sposób, przedstawiona jest nam bowiem tytułowa "wiara". Nie ma tutaj szczególnego zaangażowania i życia zgodnie z nauczaniem kościoła, bo z mszą i modlitwą najwięcej mają do czynienia dwie starsze panie. Pojawiają się jednak i elementy, które matka chciałaby przekazać dzieciom. Jest to taka namiastka i chyba obraz obecnych czasów, w których młodzi ludzie wiarę w Boga traktują, jako kolejną ciekawostkę i wspomnienie z dzieciństwa albo coś, co charakteryzuje starszych, nudzących się, niepracujących już staruszków.

Drugie spotkanie z twórczością autorki uważam jednak za znacznie bardziej udane, aniżeli poprzednie. Dlatego z ciekawością sięgnę po kolejny tom tej zapowiedzianej trylogii, tym bardziej, że wydarzenia dotyczące mieszkańców Winnego Wzgórza w ostatnim rozdziale stają się naprawdę intrygujące. Czekam zatem na następną część z niecierpliwością.
A mottem książki niech będą słowa dziewięćdziesięcioletniej kobiety, która wspomina czasy swojej młodości: " ...niczego nie było. Ale człowiek miał niewiele i był szczęśliwy. A teraz ma wszystko, tylko szczęścia brak..."

Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej:)

Tytuł: Winne Wzgórze. Wiara. Autor: Dorota Schrammek; Wydawnictwo Szara Godzina. Oprawa miękka. 302 strony.

Komentarze

  1. Bardzo się cieszę, że książka już na mnie czeka, ponieważ bardzo lubię twórczość tej autorki. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli zapowiadana trylogia będzie wielką przyjemnością :)

      Usuń
  2. Muszę się dłużej zastanowić czy sięgnąć po tą książkę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wolnej chwili polecam, czyta się wyjątkowo szybko :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Losy bohaterów zaciekawiają. A reszta szybciutko mija :)

      Usuń
  4. Problematyka pracoholizmu nie jest mi obca, ale długie opisy nie do końca mnie przekonują, mimo to recenzja na medal :)

    Pozdrowienia!
    rozchelstanaowca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bardzo dziękuję! Zapraszam częściej :) PS: ja również nie przepadam za długimi opisami, zwłaszcza jeśli dotyczą tematów niezbyt mi bliskich.

      Usuń
  5. Tak opisałaś, że może się skuszę :) A z życiowych i wartościowych książek polecam też "Dzień, w którym lwy zaczną jeść sałatę". Sama niedawno skończyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dziękuję za polecenie (tytuł bardzo oryginalny) :) Zapraszam częściej!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz