Demon Południa



Tytuł - początkowo raczej mnie zniechęcił, ale treść pozytywnie zaskoczyła. Podtytuł "Acedia - podstępna choroba duszy" wytłumaczył wszystko. 
Poznajemy problem, z jakim mieli do czynienia już Ojcowie Pustyni, a obecnie pojęcie acedii, praktycznie nieużywane, właściwie jest zupełnie nieznane. Można by sondażowo zapytać kilka osób, czym jest "acedia" i podejrzewam, że 99% pytanych nie miałoby pojęcia i nie potrafiło skojarzyć tego terminu z niczym. Tymczasem problem dotyczy naszego życia. Zjawisko nazywane acedią istnieje, a nawet atakuje obecnie ze zdwojoną siłą, dotykając ludzi w różnych sytuacjach życiowych, z różnych środowisk i w każdym miejscu.


Czas wyjaśnić, że od łacińskiego acedia (od greckiego akedia), tłumaczyć można jako "brak troski", również "niedbalstwo". Mnich Ewagriusz z Pontu już w IVw. n.e. opisał acedię, jako "osłabienie duszy". Zbliżamy się zatem do wyjaśnienia, iż tajemnicza choroba duszy, to powszechnie znane nam zniechęcenie, wypalenie, a nawet to, co wszyscy kojarzą z tzw. "kryzysem wieku średniego" - "kryzysem czterdziestki". Czas tej symbolicznej "połowy życia", jednocześnie powiązany z działaniem demona południa (południe, jako czas życia, skłaniający, by podsumować to, co już przeżyliśmy i niepokój o to, co przed nami). Jeśli mówimy o Ojcach Pustyni, którzy przed wiekami byli atakowani przez demona acedii, ulegali przygnębieniu, nudzie czy zwątpieniu w sens swojego działania. Tak i współcześnie acedia podobnie, jak przed laty, objawia się wewnętrznym niepokojem i niestałością, przesadną troską o swoje zdrowie, niechęcią do codziennych zajęć, znużeniem, brakiem nadziei i radości życia. 

Oczywiście w całej historii związanej z problemem duszy, najważniejsze jest, by symptomy rozpoznać i właściwie zadziałać. Od autora, który acedię poznał wyjątkowo dokładnie, dowiadujemy się, że sposoby na walkę z tymi przypadłościami są nam dostępne i często nad wyraz proste.
Mając na uwadze powiązanie życia duchowego z naszym zachowaniem, musimy przyjrzeć się naszej duszy z punktu widzenia wiary. Odwieczna walka dobra ze złem, pokusy, grzechy i zaniedbania. Ojciec Jean-Charles Nault kieruje nas na drogę modlitwy, rozmowy i przyjaźni z Bogiem przede wszystkim. Praca- głównie fizyczna, która wykonywana wytrwale potrafi odsunąć wiele dolegliwości duszy. Łzy, jako oczyszczający sposób na wyrzucenie niepotrzebnych nam myśli i emocji oraz rodzaj wyczekiwanego pocieszenia duszy. Te i kilka innych, które warto poznać.

Autor nie skupia się jednak wyłącznie na problemach duszy samych w sobie. Poznajemy zagadnienie wraz z całą otoczką, towarzyszącą nam w codzienności.
Na przykład na płaszczyźnie moralnej, coś, co pozornie nie łączy się z omawianymi terminami, a jednak wpływa na nasze życie w znaczący sposób, determinując pewne zachowania. Sytuacja, w której coś, co dotąd uważane ze niewłaściwe, zostaje "dozwolone" prawem, stawia nasze postępowanie w nowym świetle. Niektórzy, twierdząc, że skoro zostało wprowadzone "ustawowo" to znaczy, że jest całkowicie usprawiedliwione i nie należy w ogóle traktować go, jako coś niewłaściwego. Poznajemy tym samym temat moralności "trzeciej osoby" i "pierwszej osoby", przy których to właściwa ocena naszego postępowania znacznie się różni. 
Autor przypomina słowa św.Jana Pawła II, napomnienie, by przy takiej ocenie bezwzględnie przyjąć perspektywę osoby, która działa, czyli "pierwszej osoby". 

Jesień to taka klasyczna pora, kiedy zniechęcenie i zmęczenie mocniej nas dotyka, ale nie dajmy się zwieść, acedia przybiera bardzo różne formy. Mamy tutaj przedstawione również nietypowe objawy, których nigdy nie skojarzyłabym z acedią, a tymczasem, nazywane przez badaczy problemu "córami"- za tą dolegliwością podążają niespodziewanie: gadatliwość - gdy "człowiek ucieka przed myślą, żeby schronić się w słowie", ciekawość (tutaj ukłon w stronę plotkujących, obmawiających i krytykujących), a także coś, co całkowicie mnie zaskoczyło nadaktywność oraz wieczna potrzeba zmiany, gdy szaleństwo pogoni za nowością i zmianami może być objawem pustki duchowej. Jak podaje autor "Czas niewypełniony pożytecznym i opłacalnym zajęciem budzi niepokój, więc trzeba go wypełnić, żeby rozproszyć lęk przed pustką"

Książka nie jest poradnikiem, a raczej przewodnikiem po problemach duszy. Ojciec Nault jest opatem benedyktyńskiego Opactwa w Normandii. Problem acedii zgłębiał w ramach swojej pracy doktorskiej. Książka, którą miałam okazję przeczytać, prawdopodobnie wiele z tego opracowania otrzymała. Wiem już zatem, dlaczego miejscami czułam, jakbym czytała zawiłe rozważania filozoficzno-teologiczne i ze swoimi ograniczonymi możliwościami poznawczymi w temacie, musiałam powtarzać niektóre fragmenty tekstu, by dokładnie je zrozumieć. 
Warto było jednak spędzić czas przy tak poważnej lekturze, bowiem acedia poznana bliżej, stała się bardziej "oswajalna", a i łatwiej w razie czego rozpoznać ją, gdyby próbowała swych sił gdzieś w bliskim otoczeniu. Poza tym, podejmowanie wyzwań jest świetnym sposobem przeciwdziałania marazmowi, który z acedią również "współdziała". Zatem czytając mamy wiele do zyskania...

A na zakończenie piękne słowa, które przytoczone w rozdziale o miłości, wspominają pewne małżeństwo z 60-letnim stażem. Mężczyzna mówiąc o swej żonie zaprzeczył powszechnemu mniemaniu, że "małżeństwo jest jak klatka" i cytując francuskiego poetę powiedział:
"Kocham Cię każdego dnia bardziej, dzisiaj bardziej niż wczoraj, ale znacznie mniej niż jutro", bo prawdziwa miłość jest jednym z najważniejszych leków na dolegliwości duszy!
 

Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej:)
                                                                                                          
Tytuł: Demon Południa. Autor: Jean-Charles Nault ;Wydawnictwo PROMIC. Oprawa miękka. 220 stron.


Komentarze

  1. Bardzo dobra recenzja i książka też pewnie wciąga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno warto ją poznac, niamniej tak, jak napisałam powyżej - chwilami wymaga 150% koncentracji - bo lekką lekturą nie jest. Zresztą jak sam opisywany temat.

      Usuń

Prześlij komentarz