Brzoskwiniowy świt


💓

Spełnianie swoich marzeń to najpiękniejsze zadanie, jakie można sobie wyznaczyć. Jeśli dodatkowo połączy się to z pracą zawodową, czegóż chcieć więcej? Radość, szczęście i zadowolenie z życia gwarantowane? Nie do końca, jak się okazało w przypadku Zoe.
Młoda dziewczyna dorastała w małym miasteczku i jak niejedna nastolatka, marzyła o karierze muzycznej. Udało się, choć nie bez oporów ze strony rodziców. Właściwie swoje marzenia przedłożyła nad kontakty z ojcem, bo on nigdy nie godził się na to, by jego jedyna córka została piosenkarką. On sam, wykształcony, poważany i szanowany prawnik, nie tak wyobrażał sobie przyszłość Zoe. 
Dziewiętnastoletnia kobieta opuściła więc dom rodzinny i podążając za marzeniami, rozpoczęła życie "w drodze", spełniając swoje muzyczne marzenia. Będąc w związku z Kyle'em, chłopakiem, pochodzącym z tego samego miasteczka, wychowywała razem z nim małą córeczkę - Grace. Wprawdzie otoczenie kolegów muzyków, ciągłe wyjazdy w trasy koncertowe, niezbyt służą wychowaniu małego dziecka, ale problemy Zoe dotyczyły nie tylko tego. Okazało się bowiem, że być piosenkarką jest wspaniale, dziewczyna doskonale czuła się na scenie, ale jej życie prywatne dalekie było od ideału. Właściwie to, że Kyle jej pomagał jej w karierze odbijało się fatalnie na ich prywatnym związku. Despotyczny i wymagający bezwzględnego posłuszeństwa mężczyzna, zmienił życie młodej kobiety w rodzaj "złotej klatki". Z jednej strony spełniała się zawodowo, ale z drugiej była kobietą zagubioną, zastraszoną i nie mającą praktycznie żadnego prawa głosu ani możliwości decydowania o sobie. 

Zoe przyjechała po pięciu latach do swojej rodzinnej miejscowości, na pogrzeb ukochanej babci, która jako jedyna w rodzinie, wierzyła w marzenia wnuczki. Wspierała ją i stała zawsze po jej stronie. Niestety teraz odeszła na zawsze. Pozostawiła młodej kobiecie swój życiowy dorobek, brzoskwiniowy sad. Zoe znała charakter pracy babci, bo niejednokrotnie jej pomagała, ale nie była przecież nigdy właścicielką i teraz nie jest pewna, czy poradzi sobie z zarządzaniem całością gospodarstwa.
Kyle żąda, by sad natychmiast sprzedać i opuścić miasteczko. Zoe ma dosyć życia ofiary. Dochodzi do rękoczynów, które tylko utwierdzają ją w słuszności decyzji.
Na pomoc ojca nie może liczyć, bo ten nie pochwala takiego planu życiowego córki. Starszy brat ma swoje życie i nie może angażować się w sprawy sadu, ale jest jeszcze Cruz, którego babcia zatrudniała jako zarządcę i na nim Zoe z pewnością może polegać. 

Chociaż kiedyś łączyło ich pierwsze, młodzieńcze uczucie, teraz po latach, zostały między nimi niewyjaśnione sytuacje i niewypowiedziane ważne słowa. Cruz jest kimś, kto w życiu Zoe znaczył bardzo wiele, próbowała go zapomnieć, ale to było niemożliwe.
Teraz nadszedł czas zmian.
Losy dwójki młodych ludzi, którzy próbują walczyć z pierwszym, młodzieńczym uczuciem. Zagłuszyć, zapomnieć, zacząć inne życie. Jednak przeszłość nie daje za wygraną, bo ma jeden ogromny i niezaprzeczalny atut. Argument, na który ani Zoe ani Cruz nie mają innej odpowiedzi, jak tylko miłość. 


Opowieść, którą czyta się lekko i z przyjemnością, a wywołuje duże emocje i ważne przemyślenia, choćby na temat relacji rodzice-dzieci.
Oto samotność i niepewność małego chłopca, porzuconego kiedyś przez ojca. Poczucie odrzucenia i niska samoocena, które ciążą na nim przez wiele lat.
Jest i ojciec, który od córki oczekuje zupełnie innego życia, niż to, które ona wybiera. A kiedy dziewczyna popełnia błędy, nie otrzymuje wsparcia i pomocy, ale tylko potwierdzanie słuszności wcześniejszych nakazów oraz kolejne propozycje nie do odrzucenia. Jeśli nie robisz tak, jak ja chcę, nie licz na mnie
Krytyka i narzucanie swojej woli nie ułatwiają kontaktów rodzica w dzieckiem. Ciężko odnaleźć w tej relacji choćby mały cień uczucia  Smutne, ale i prawdziwe historie.
Opowieść o ludziach, żyjących w małej społeczności. Jedni są tam od zawsze,  zakładają rodziny, pracują, mierzą się ze swoim losem. Inni odcinają się i uciekają stamtąd, ale ich późniejsze powroty niosą mądre przesłania. Może jedno z nich, to "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej"? Choć, niekiedy ten dom trzeba budować zupełnie od nowa i nie w taki sposób, jak się zaplanowało kilka lat wcześniej...

Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej:)

Tytuł: Brzoskwiniowy świt  Autor: Denise Hunter
Wydawnictwo: Dreams. oprawa miękka. 374 strony.




Komentarze

Prześlij komentarz