JOHNNY

 Powieść o księdzu Janie Kaczkowskim


...zaglądacie do sali i oczom waszym ukazuje się wstrząsający widok. oto ponad dwudziestu wydziaranych młodzieńców o wyglądzie zbirów z nocnych koszmarów modli się po łacinie...

To jeden z efektów pracy pedagogiczno - resocjalizacyjnej księdza Kaczkowskiego, a w tej powieści znajdziecie też wiele innych, które można określić mianem "mission impossible". Chyba każdy, kto sięgnie po książkę "Johnny" pamięta jej bohatera, choćby z mediów. Jeśli nie, to od razu przekierowuję na You Tube, gdzie można znaleźć mnóstwo materiałów z jego udziałem. 

Charakterystyczny wygląd i sposób mówienia, ale przede wszystkim niesamowity przekaz. Prosty i zrozumiały, choć podszyty inteligencją na najwyższym poziomie IQ. Do tego dodajcie równie wysoką inteligencję emocjonalną i społeczną, a otrzymacie osobowość jedyną w swoim rodzaju. Ta biograficzna książka tylko to potwierdza. 

To opowieść, która potnie Was na kawałki i złoży na nowo!

Ksiądz Kaczkowski marzył, aby założyć hospicjum. Był śmiertelnie chory i miał przed sobą wizję krótkiego życia. Żart w stylu "będę dozgonnie wdzięczny, czyli niedługo" to jeden z tych, które można nazwać czarnym humorem. Niestety to była smutna prawda, bo lekarze dawali mu tylko pól roku życia. Przeżył znacznie dłużej, a dni wypełniał w 150% sprawami ważnymi i potrzebnymi. Robił więcej, aniżeli niejeden ze zdrowych ludzi. Początkowo odwiedzał śmiertelnie chorych ludzi w domu wraz z zaprzyjaźnioną pielęgniarką. Sam, będąc ciężko chory wybrał się w długą podróż do Australii, aby szukać pomocy dla założonego przez siebie hospicjum. Napisał książki, stał się sławny i żartował, że jest księdzem-celebrytą. Spotykał się i pokazywał w różnych kręgach społecznych. Oczywiście to także nie spotykało się z poparciem jego przełożonych. Żył według zasady: "prawie wszystko można mieć, tylko trzeba wierzyć i działać na pełnej petardzie!" i zdobywał po kolei wyznaczony sobie cel pomocy najbardziej potrzebującym.

Codzienność w hospicjum to coś, co nie każdy jest w stanie unieść. Ta opowieść wprowadzi Was za mury tego budynku, który dla wszystkich jego pacjentów jest ostatnim adresem. Ksiądz Jan chciał, aby te końcowe chwile życia były jedyne w swoim rodzaju. Pozwalał i pomagał swoim podopiecznym na spełnianie marzeń. Bez względu na to, czy w planach był lot helikopterem czy rozmowa i pogodzenie się z najbliższymi osobami. Te fragmenty nie tylko głęboko wzruszają, ale i dają do myślenia, jak wiele czasu marnujemy na bzdury, zamiast zająć się tym, co najważniejsze...

Bezkompromisowe działanie wobec zła i to w każdym wydaniu. Ksiądz Kaczkowski nie stronił od konfrontacji ze swoimi przełożonymi. Choć byli przeciwni jego sposobom działania, nie poddawał się nigdy, a scena, w której jeden z arcybiskupów składa księdzu wizytę w celu wyhamowania planów, na zawsze zapadnie Wam w pamięci, głównie ze względu na "zapach siarki w powietrzu".

Podobno inteligentni ludzie mają nietuzinkowe poczucie humoru. Macie to w pełni udowodnione na przykładzie księdza Jana. Niektóre powiedzenia na pewno pozostały i wciąż są używane przez młodych, bo do nich trafiał najszybciej i najbardziej. Cytat na początku tej recenzji pochodzi z rozdziału opowiadającego o nauce w szkole zawodowej, gdzie określenie "trudna młodzież" jest bardzo ogólnikowe. 

Oprócz faktów z życia księdza Kaczkowskiego, mamy w tej książce drugiego głównego bohatera - Patryka. Pochodzi z patologicznej rodziny i podobną drogę wybrał już w wieku nastoletnim. Opisy tej codzienności to osobne rozdziały, gdzie nie ma zasłony czy delikatnych słów. Jest prawda, o jakiej większość ludzi nie chce słyszeć, ani jej oglądać. No może oprócz tych, którzy śledzą patostreamy.

Dwa światy kompletnie inne; dobro i zło. Walka, która może skończyć się różnie. Tym razem wygrywa dobro, bo ma najlepszego bojownika, który choć ma słaby wzrok, widzi znacznie więcej, niż przeciętny człowiek. To książka o życiu, w którym nie ma półśrodków - jest tylko prawda!

Musicie poznać tę historię i ważne słowa, jakich w niej wiele:

"Jak coś robisz, rób to najlepiej jak potrafisz. Nie ma zmiłuj. Nie ma odpuść. Do skutku. Na pełnej petardzie!"

 

Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej

Tytuł: Johnny

Autor: Maciej Kraszewski

Wydawnictwo: Agora

Liczba stron: 268

Oprawa miękka


Komentarze