🍋
Kiedy życie daje ci cytryny...zrób z nich lemoniadę, ewentualnie limoncello. Tak chciałoby się dokończyć to zdanie, które wprawdzie na okładce ma zupełnie inne zakończenie, ale generalnie oznacza to samo. Powieść "Moja cytrynowa Sycylia" jest przede wszystkim wspaniałą odskocznią od szarości codziennego dnia, wypełnionego rutynowymi obowiązkami i naszym, nie zawsze sprzyjającym klimatem. ;)
Bohaterami tej książki jest para Anglików, którzy po licznych niepowodzeniach w życiu osobistym jak i zawodowym, postanawiają osiedlić się na Sycylii. Ta włoska wyspa, podobnie, jak inne wyludniające się miejsca Europy, zaprosiła nowych mieszkańców, oferując im korzystne warunki życia, w tym domy. Zelda i Lenni wsiadają więc do samolotu, pełni nadziei na nowe i lepsze dni. To, co ich jeszcze bardziej motywuje to plan wzięcia ślubu, bo choć do tej pory łączyła ich wyłącznie przyjaźń, to tak się jakoś złożyło, że oboje zbliżają się już do czterdziestki i mają zamiar zrealizować swój plan z młodości. To ten tak zwany plan "B" - dotyczący założenia rodziny z przyjacielem, jeśli nie spotka się swojej "drugiej połówki". Ani Zelda, ani Lenni nie mają partnerów życiowych, więc decydują się na wspólne życie, w zupełnie nowym miejscu na świecie.
🌞
Sycylia wita ich wspaniałymi promieniami słońca, widokami zapierającymi dech w piersiach i ... współlokatorami. Okazuje się bowiem, że cały plan zasiedlania wyspy ma pewne niedoskonałe punkty i para Anglików dzieli lokal z innymi rodakami, równie jak oni chętnymi do zamieszkania na słonecznej wyspie. Grupka kilku osób mieszka pod jednym dachem, a dowodzący całą akcją lokacji i asymilacji, burmistrz miasteczka Giuseppe wydaje się mieć wszystko pod kontrolą. Dni jednak mijają i Giuseppe nieco traci rezon, a jego angielscy osiedleńcy wyczuwają, że będą kłopoty z cudownym życiem na włoskiej ziemi. Domy nie są gotowe, pracy brak, nawet turystyka upada, ale to wszystko nie dzieje się przypadkiem. Ktoś nie chce "nowych" na wyspie. Do tego w tle groźnie "odzywa" się Etna i ma się wrażenie, że nawet ten ogromny wulkan ma coś przeciwko ich pobytowi. Zelda i jej wrodzone, życiowe ADHD wkraczają do akcji. W jaki sposób? Powiem tylko, że podobno istnieje legenda mówiąca o tym, że Etna uspokoi się, gdy zobaczy ślub na Sycylii. A przecież potencjalni państwo młodzi właśnie przybyli na wyspę. Dodatkowo Zelda - Angielka z dziada, pradziada nauczy się nawet przyrządzać doskonałe limoncello, czyli tradycyjny włoski likier z cytryn. I będzie to nie tylko sposób na "drugą szansę", ale i na nowe, zupełnie inne życie.
Szczegółowe opisy krajobrazu (wcale nie przydługawe, a takie w sam raz 😊) pozwalają nam mentalnie przenieść się na Sycylię. Będziemy uczestniczyć w nowej codzienności bohaterów i w zaskakujących ich sytuacjach, kiedy nie są mile widziani, a pewien bardzo wpływowy starszy pan z groźną miną i w charakterystycznym kapeluszu, otoczony rodziną, będzie wytyczać dla nich niespodziewane ścieżki. Czy ugną się pod wpływem presji miejscowych i zrezygnują ze swoich marzeń? Szczerze mówiąc, większość osób tak by zrobiła. Bez pieniędzy, własnego kąta i perspektyw na pracę, co robić na obcej wyspie z mieszkańcami, którzy odwracają wzrok i niechętnie odpowiadają na jakiekolwiek pytania??
🍋🍊
Polecam Wam powieść, która zabiera w podróż do miejsca, gdzie wszystko wydaje się piękniejsze i łatwiejsze. Niestety tylko pozornie. Będzie za to dużo słońca, dobre jedzenie, rodząca się przyjaźń i wirująca w powietrzu miłość od pierwszego wejrzenia, która trafia w różne cele, ale zawsze w "10". No i owszem jest sporo może zbyt bajkowych wątków, niewiarygodnie dobrych zbiegów okoliczności i pozytywnych rozwiązań, ale czy nie po to czytamy takie powieści?? Żeby poczuć pozytywny włoski vibe, relaks i nabrać wiary, że jednak wszystko jest możliwe? Myślę, że właśnie dlatego warto! A niech puentą tej włoskiej przygody będą słowa pewnej małej mieszkanki z Sycylii, która samodzielnie uczyła się języka angielskiego z Netflixa, żeby kiedyś pojechać do Anglii. Ta duża wyspa była dla niej spełnieniem marzeń, ale kiedy stamtąd wróciła powiedziała: Podobało mi się w Londynie, ale było inaczej niż myślałam. Nie tak, jak u nas. W domu jest najlepiej!
Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej
Tytuł: Moja cytrynowa Sycylia
Autor: Jo Thomas
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 318
Oprawa miękka
Komentarze
Prześlij komentarz