Tajemnica mojego syna

 Dlaczego Carlo Acutis jest uznawany za świętego?

Obawiałam się tej książki z powodów czysto emocjonalnych. Głównie tego, czy udźwignę temat odejścia tak młodego człowieka, pisany z pozycji matki. Teraz, po przeczytaniu, mogę stwierdzić, że jeśli to wszystko jest prawdą, to miałam do czynienia z jedną z najbardziej wartościowych publikacji na temat wiary. Nie ukrywam jednak, że chwilami pojawiały się u mnie wątpliwości, czy to naprawdę tak wyglądało...

Carlo Acutis jest postacią znaną wśród młodych i starszych pokoleń. Ten 15-letni chłopiec odszedł niespodziewanie i szybko z tego świata. Niespodziewanie dla jego bliskich, ale On sam przeczuwał, że tak będzie. Błyskawicznie postępująca, ciężka postać nowotworu odebrała mu siły i zdrowie. Nie uskarżał się, a to, co po sobie pozostawił zdumiewa niejednego dorosłego człowieka. Nastolatek piszący i wypowiadający się niczym wykształcony teolog. Wcześniej kilkuletnie dziecko, które samo dopomina się tego, by szybciej niż rówieśnicy przystąpić do Pierwszej Komunii. Codziennie uczestniczył we Mszy Świętej, przyjmując Eucharystię i adorując Najświętszy Sakrament. Co tydzień przystępował też do sakramentu pokuty, choć tak dobroduszny i życzliwy młody człowiek miał duszę niczym czysta, jasna karta pełna świetlistej poświaty.

Ten młody błogosławiony nosił w sobie mnóstwo radości. Jego rodzice nie mieli z nim żadnych problemów wychowawczych, typowych dla okresu dojrzewania. Co więcej, matka - a jednocześnie autorka tej książki - przyznaje, że dzięki synowi jej życie całkowicie się odmieniło, a ona sama się nawróciła. Wcześniej nie była praktykującą katoliczką, a jej przynależność do Kościoła, zamknęła się na przyjęciu głównych sakramentów. 

Carlo był wymagający wobec siebie i pokazywał, że już tutaj na ziemi, możemy nawiązać kontakt z żywym Bogiem - przyjacielem i przewodnikiem. Żył jak święty i dawał z siebie to, co najlepsze. Dziwił się temu, że większość ludzi tak bardzo troszczy się o urodę ciała, znosząc wiele związanych z tym niedogodności, a lekceważy urodę duszy.

Mocne przekonanie Carla o istnieniu Boga i tym, że śmierć nie jest końcem, ale początkiem tego, co najważniejsze, czyli życia wiecznego, sprawiło, że jego matka łatwiej zniosła tak trudne pożegnanie ze swoim jedynym dzieckiem. 

Czytając tę powieść, miałam niezmienne wrażenie, że to ten mały chłopiec prowadzi rodziców przez życie, pokazując im jego najważniejsze aspekty. Niezwykła dojrzałość, wewnętrzny spokój, opanowanie i powściągliwość, uderza za każdym razem, gdy matka przytaczała fakty z życia Carla. Brak zainteresowania typowymi rozrywkami wieku nastoletniego to jedno, ale zwracanie uwagi rówieśnikom na grzeszny sposób zachowania to coś zupełnie innego. Każdy chyba zdaje sobie sprawę z tego, na co się narażał. Wyśmiewanie, niechęć a nawet agresja. To mogło go spotkać za każdym razem, ale próbował, nie wstydząc się tego, że myśli inaczej i idzie "pod prąd". 

Do najbardziej niezwykłych historii z życia Carla należą te, dotyczące jego bliskiej przyjaźni z Jezusem. Rozmowy podczas modlitw, kontakt z Aniołem Stróżem, przeczucia, które szybko okazywały się prawdziwe oraz pewna historia uratowania ukochanych psów chłopca, z której wynika jego naprawdę wyjątkowa relacja z Bogiem. Carlo był bardzo pracowitym i utalentowanym nastolatkiem, korzystającym też z wielu możliwości współczesnego świata. Podróże były jedną z nich. Rodzina odwiedziła niejedno miejsce kultu religijnego, cele pielgrzymek czy słynne klasztory. Na pewno łatwiej było mu wykazywać się niezwykłymi zdolnościami, wychowując się w zamożnej rodzinie z szerokimi kontaktami, zarówno w sferach intelektualistów, jak i włoskiego kleru. I tutaj dochodzimy do sedna tego, o czym napisałam na początku. Moje wątpliwości rodziły się przy różnych okazjach. 

Zdaję sobie sprawę z tego, że rodzice widzą swoje dzieci często w nieskazitelnym świetle. Tak mogło być też z upragnionym jedynakiem, a jeśli dodatkowo był on naprawdę dobrym, posłusznym i mądrym dzieckiem, to stał się dla swojej matki z pewnością ideałem. Nie do końca rozumiem na przykład stwierdzenie: "Carlo prze kilka lat uczył dzieci religii". Wprawdzie później pojawia się wyjaśnienie, że jako gimnazjalista postanowił dołączyć do dorosłych wolontariuszy przygotowujących dzieci do sakramentu bierzmowania, ale przecież był ich rówieśnikiem, a bierzmowanie przyjmuje się w wieku 14-15 lat i jakoś trudno to nauczanie sobie wyobrazić. 

Jest też informacja o tym, że: "w czasach szkolnych uprawiał różne dyscypliny sportu: karate, kung-fu, tenis, piłkę nożną pięcioosobową, narciarstwo, pływanie, lekkoatletykę". Jeśli dodać do tego zajęcia z gry na saksofonie, pomaganie osobom biednym, przygotowywanie prezentacji komputerowych czy inne zajęcia nastolatka ma się wrażenie, że to jakby zbyt wiele na jedną osobę. Dodatkowo wykorzystał też swoje zdolności do informatyki, tworząc stronę internetową dla Papieskiej Akademii Culturum Martyrum w Watykanie, w której kuratorem była jego matka.

Carlo wzorował się na św. Franciszku z Asyżu, żył wartościami najbardziej wzniosłymi, ale zdawał sobie sprawę, że świat niestety nie jest idealny. Matka przytacza to w słowach: "Namiętnie czytaliśmy doniesienia w prasie i w mediach, a mój syn, posiadający umiejętności krytycznego myślenia, rychło odkrył, że informacją nagminnie się manipuluje". I tutaj też odniosę się do moich wątpliwości, czyli "obrazu idealnego". Jestem świadoma tego, że manipulacja jest wszędzie, ale bardzo chcę wierzyć, że istniał Ktoś tak doskonały i nieskazitelny jak młody Carlo Acutis. Choć z drugiej strony, to takie zaskakujące, że (jak dobrze zrozumiałam z treści książki) w tej zamożnej, włoskiej rodzinie prowadzącej wydawnictwo, bywali już wcześniej inni członkowie wynoszeni na ołtarze. Tyle miejsc, wydarzeń, dokonań i napisanych tekstów na temat duchowości, tylko przez jednego nastoletniego, bardzo zajętego na co dzień chłopca?

Jeśli jednak nawet część tego świadectwa jest upiększone przez uczucia matki, to myślę, że nie będzie to szkodliwe. Niemniej, wcale nie musiało być, bo wielu świętych i błogosławionych popełniało swoje małe i większe błędy, które pozwoliły im się jeszcze bardziej się doskonalić. Każda droga do świętości jest inna i powtórzę się; bardzo chcę wierzyć w to, że Carlo był tak bardzo niezwykłym człowiekiem, zwłaszcza, że dzięki swojemu młodemu wiekowi, ma szansę trafiać z przekazem i wzorcami życia do najmłodszego pokolenia. Ponadto sama książka jest pełna ważnych treści, wzbogacających nas duchowo i pomagających zrozumieć istotę religii katolickiej.

Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej

Tytuł: Tajemnica mojego syna

Autor:  Antonia Salzano Acutis i Paolo Rodari

Wydawnictwo: Esprit

Liczba stron: 364

Oprawa miękka




 



Komentarze