Matka Papieża. Poruszająca opowieść o Emilii Wojtyłowej.




Okładka książki Matka Papieża. Poruszająca opowieść o Emilii WojtyłowejBiografia, którą czyta się chwilami jak powieść. Może to ze względu na obrazowy, wręcz plastyczny styl autorki, ale
i głównie ze względu na bliską nam osobę, jaką w tle jest Jan Paweł II. Napisałam w tle, a tak naprawdę, to przecież Karol Wojtyła jest głównym napędem tej książki. Jego matka Emilia przedstawia nam tylko inne spojrzenie na świat, w jakim się urodził i wychowywał.
Przenosimy się więc do czasów austro-węgierskiej Galicji. Obrazowe opisy autorki książki, pozwalają chwilami wręcz słyszeć stukot końskich kopyt po krakowskim bruku. Stare żydowskie sklepiki, mundury wojska cesarza Franciszka Józefa, któremu służył wiernie Karol Wojtyła senior. To on najczęściej był przywoływany w pamięci, gdy mówiło się o dzieciństwie naszego papieża, był ukochanym i troskliwym ojcem.

Tym razem mamy możliwość poznać małego Karola oczami jego matki. I jest bardzo przekonująco. Chyba wszystkie matki poczują niesamowite emocje podczas czytania historii Emilii Wojtyłowej. Kiedy długoletnie starania o powiększenie rodziny kończą się tragicznie. Kiedy po latach cierpień i poświęceń, czasów pierwszej wojny, jest w końcu radość z nowego życia, ale znów przeplatana strachem, bo ciąża jest zagrożeniem i dla dziecka i dla matki. Kiedy matka decyduje spontanicznie i bez żadnych wątpliwości, że chce urodzić dziecko mimo wszystko.
A potem cud. Cud, który będzie trwał przez wiele następnych lat, życie Karola, zwanego przez mamę Lolkiem. W końcu można poczuć to zdrobnienie całym sercem, takim matczynym. Czujemy i widzimy oczami wyobraźni, najpierw słodkie niemowlę, potem nawet chwilami małego urwisa, a później smutnego małego chłopca, który traci swoich bliskich w zatrważającym tempie, stając szybko poważnym i dojrzałym.
W ogóle temat życia, przemijania, śmierci często tej przedwczesnej, towarzyszy nam przez całą tę książkę. Równocześnie pokazując pogodzenie z tym faktem i akceptację boskich wyroków.

Czytając tę książkę, pierwszy raz poczułam, że nasz wielki papież, dla mnie niedościgniony wzór, był jednym z nas. Takim zwyczajnym chłopcem, upragnionym, wyczekiwanym i kochanym przez swoich rodziców, ale poczułam to teraz z tej rodzicielskiej strony.
Jako matka, polecam tę książkę każdej matce i ojcu.
A słowa:
" Życie, które było - nadal jest. Zwłaszcza życie matki. Trwa ono bowiem w dzieciach, które urodziła i wychowała..." niech będą przekazem dla nas, by wychowywanie naszej "Przyszłości" nie było przypadkowe.
Dajmy z siebie wszystko, co najlepsze. Pomyślmy o tym, jakie życie pozostanie po nas.
Po Emilli pozostał cud, wydała na świat świętego i wielkiego człowieka, ale każdy z nas jest jedyny i niepowtarzalny. Papież nie znał swojej mamy zbyt długo. Często jednak powtarzał, że to Matka nauczyła go pierwszej modlitwy, pokazała wiarę i to nie tylko teoretycznie, ale swoim życiem. A syn kontynuował i rozwinął te cechy w najpiękniejszy sposób, jaki mogła sobie wymarzyć.
My też mamy szansę przekazywać swoim dzieciom to, co uważamy za najważniejsze, zaszczepić cechy, które sprawią, że pozostanie po nas taka pamięć, jaką chcemy na ziemi zostawić.
 
Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej:)

Tytuł: Matka Papieża; Autor: Milena Kindziuk; Wydawnictwo: Znak. Oprawa twarda.
320 stron.

Komentarze