Moje pierwsze spotkanie z autorką. Powieść obyczajowa, czyli o życiu, a do tego w streszczeniu informacja, że będzie o pracy za granicą. To zwiększyło moją ciekawość, bo o naszych rodakach-emigrantach wiele się słyszy i niestety nie zawsze pozytywnie. Chciałam więc dowiedzieć się, co też autorka dostrzegła i jaki przedstawi nam obraz.
Pierwszy problem, już z początkowych stron był wiodący przez cały czas czytania. Nieporozumienia małżeńskie, wypalenie w związku, nawet podejrzenia o zdradę. Mąż, który nie zauważa już żony i jej potrzeb. Zwolnienie z pracy, problem ze znalezieniem nowej posady, dorastanie dzieci i syndrom pustego gniazda. Wszystko to pojawia się na wstępie i prowadzi nas z bohaterką, aż za zachodnią granicę kraju. Tam bowiem Beata, główna postać żony i matki z tej powieści, jedzie do pracy, jako opiekunka starszych, chorych ludzi. Zatrudnienie znajduje u małżeństwa, którymi opiekuje się ich syn, ale pracując zawodowo, potrzebuje oczywiście stałej pomocy.
Rozpoczynamy wraz z bohaterką, obserwację życia w Niemczech. Codzienność, która pozornie nie różni się już tak bardzo od naszej. Mamy równie rozwinięty handel, opiekę zdrowotną, system mieszkaniowy, ale poznajemy także ciekawostki z tradycji i zwyczajów zachodnich sąsiadów. I niby niedaleko, a jednak sama różnica wyznań (u nas większość katolików, tam w przewadze ewangelicy), sprawia, że zauważymy, jak w inny sposób spędza się święta, jak wygląda ceremonia pogrzebowa, cmentarz. Jak żyje się w sąsiedztwie, w jaki sposób spędza wolny czas. W końcu sama bohaterka rozmawia z synem swoich podopiecznych na najtrudniejsze tematy, życia w rodzinie, uczuć względem rodziców, a nawet żałoby po nich.
Przy okazji obserwujemy również oczywiście i naszych rodaków. Tutaj Beata nie wciągnęła się w życie na emigracji oraz szersze i głębsze kontakty z Polakami. Znajdziemy jednak wiele sytuacji, które klarownie pokazują obraz środowiska polonijnego. Zamiłowanie do intryg i obmawiania, panie, które wyjeżdżają, by poznać zamożnych mężów, bezrobotny Polak - ksenofob, zagubiona w nowych okolicznościach kobieta, nie radząca sobie z alkoholizmem i zbieractwem. Wszechobecne szaleństwo nowego kraju, wolności, oddalenia od domu i okoliczności, które czyha tylko, by dotknąć tych słabszych psychicznie ludzi, wyjeżdżających "za chlebem".
Autorka wprowadziła również wątek historyczny, niezmiennie kojarzący się nam z sąsiadami zza Odry. Druga wojna światowa, obozy pracy, wyzysk i agresja wobec Polaków. Beata, pracując w Niemczech, przypadkiem natrafia na stary pamiętnik, w którym odnajduje wspomnienia kobiety, przebywającej w obozie. Emocjonalny stosunek do bohaterki potęgują opisy umierających współwięźniów oraz ogromna tęsknota za pozostawionym w domu małym synku. Beata, jako matka podchodzi do tych wspomnień bardzo empatycznie. Posiadając dzieci, stara się być jak najlepszą matką i nawet z daleka nie traci z nimi kontaktu, a czytając o wojennej tragedii, nie chce nawet myśleć, co byłoby, gdyby sama znalazła się w tamtych czasach.
Całość książki, to opowieść, którą czyta się szybko i dość przyjemnie. Zdarzają się jednak momenty, w których - moim zdaniem - za dużo jest niewiarygodnych wypowiedzi. Spotykane przez bohaterkę różne osoby używają języka mało prawdopodobnego, wywodzącego się bardziej z informatorów, biuletynów, czy przewodników. Na przykład, podczas prywatnej rozmowy z Beatą, wypowiedź burmistrza miasta, przywodzi na myśl bardziej oficjalne przemówienie na sesji rady miasta niż zwyczajny dialog: "miasto zwiększyło swoją substancję mieszkaniową" albo "budynki cechują się niezwykłą elegancją założeń przestrzennych". Równie nieprawdopodobne wydaje się być zagłębianie w problemy psychologiczne Beaty, przez zupełnie obcą kobietę, starszą Niemkę, spotkaną przypadkiem przez naszą bohaterkę podczas zwiedzania pałacu. Długie dysputy, porady i osobiste tematy brzmią mało realnie.
Drobiazgi, które zauważyłam, nie zabierają jednak opowieści ważnego przesłania i trafnie przedstawionej atmosfery pobytu za granicą. Autorka w przekonujący sposób, przedstawia nam świat, w którym znalazła się Beata i zarówno pobyt w Niemczech, jak i jej rodzinne problemy śledzimy z zainteresowaniem.
O tytułowych aniołach również znajdziemy klika informacji, ale książka omawia tyle naszych przyziemnych, życiowych problemów, że z ciekawością sięgnę po kolejną książkę pani Doroty Schrammek, by sprawdzić, jakie sytuacje swym bystrym okiem, tym razem podglądnęła.
Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej:)
Tytuł: Tam, gdzie czekał anioł; Autor: Dorota Schrammek; Wydawnictwo Szara Godzina. Oprawa miękka. 272 strony.
Pierwszy problem, już z początkowych stron był wiodący przez cały czas czytania. Nieporozumienia małżeńskie, wypalenie w związku, nawet podejrzenia o zdradę. Mąż, który nie zauważa już żony i jej potrzeb. Zwolnienie z pracy, problem ze znalezieniem nowej posady, dorastanie dzieci i syndrom pustego gniazda. Wszystko to pojawia się na wstępie i prowadzi nas z bohaterką, aż za zachodnią granicę kraju. Tam bowiem Beata, główna postać żony i matki z tej powieści, jedzie do pracy, jako opiekunka starszych, chorych ludzi. Zatrudnienie znajduje u małżeństwa, którymi opiekuje się ich syn, ale pracując zawodowo, potrzebuje oczywiście stałej pomocy.
Rozpoczynamy wraz z bohaterką, obserwację życia w Niemczech. Codzienność, która pozornie nie różni się już tak bardzo od naszej. Mamy równie rozwinięty handel, opiekę zdrowotną, system mieszkaniowy, ale poznajemy także ciekawostki z tradycji i zwyczajów zachodnich sąsiadów. I niby niedaleko, a jednak sama różnica wyznań (u nas większość katolików, tam w przewadze ewangelicy), sprawia, że zauważymy, jak w inny sposób spędza się święta, jak wygląda ceremonia pogrzebowa, cmentarz. Jak żyje się w sąsiedztwie, w jaki sposób spędza wolny czas. W końcu sama bohaterka rozmawia z synem swoich podopiecznych na najtrudniejsze tematy, życia w rodzinie, uczuć względem rodziców, a nawet żałoby po nich.
Przy okazji obserwujemy również oczywiście i naszych rodaków. Tutaj Beata nie wciągnęła się w życie na emigracji oraz szersze i głębsze kontakty z Polakami. Znajdziemy jednak wiele sytuacji, które klarownie pokazują obraz środowiska polonijnego. Zamiłowanie do intryg i obmawiania, panie, które wyjeżdżają, by poznać zamożnych mężów, bezrobotny Polak - ksenofob, zagubiona w nowych okolicznościach kobieta, nie radząca sobie z alkoholizmem i zbieractwem. Wszechobecne szaleństwo nowego kraju, wolności, oddalenia od domu i okoliczności, które czyha tylko, by dotknąć tych słabszych psychicznie ludzi, wyjeżdżających "za chlebem".
Autorka wprowadziła również wątek historyczny, niezmiennie kojarzący się nam z sąsiadami zza Odry. Druga wojna światowa, obozy pracy, wyzysk i agresja wobec Polaków. Beata, pracując w Niemczech, przypadkiem natrafia na stary pamiętnik, w którym odnajduje wspomnienia kobiety, przebywającej w obozie. Emocjonalny stosunek do bohaterki potęgują opisy umierających współwięźniów oraz ogromna tęsknota za pozostawionym w domu małym synku. Beata, jako matka podchodzi do tych wspomnień bardzo empatycznie. Posiadając dzieci, stara się być jak najlepszą matką i nawet z daleka nie traci z nimi kontaktu, a czytając o wojennej tragedii, nie chce nawet myśleć, co byłoby, gdyby sama znalazła się w tamtych czasach.
Całość książki, to opowieść, którą czyta się szybko i dość przyjemnie. Zdarzają się jednak momenty, w których - moim zdaniem - za dużo jest niewiarygodnych wypowiedzi. Spotykane przez bohaterkę różne osoby używają języka mało prawdopodobnego, wywodzącego się bardziej z informatorów, biuletynów, czy przewodników. Na przykład, podczas prywatnej rozmowy z Beatą, wypowiedź burmistrza miasta, przywodzi na myśl bardziej oficjalne przemówienie na sesji rady miasta niż zwyczajny dialog: "miasto zwiększyło swoją substancję mieszkaniową" albo "budynki cechują się niezwykłą elegancją założeń przestrzennych". Równie nieprawdopodobne wydaje się być zagłębianie w problemy psychologiczne Beaty, przez zupełnie obcą kobietę, starszą Niemkę, spotkaną przypadkiem przez naszą bohaterkę podczas zwiedzania pałacu. Długie dysputy, porady i osobiste tematy brzmią mało realnie.
Drobiazgi, które zauważyłam, nie zabierają jednak opowieści ważnego przesłania i trafnie przedstawionej atmosfery pobytu za granicą. Autorka w przekonujący sposób, przedstawia nam świat, w którym znalazła się Beata i zarówno pobyt w Niemczech, jak i jej rodzinne problemy śledzimy z zainteresowaniem.
O tytułowych aniołach również znajdziemy klika informacji, ale książka omawia tyle naszych przyziemnych, życiowych problemów, że z ciekawością sięgnę po kolejną książkę pani Doroty Schrammek, by sprawdzić, jakie sytuacje swym bystrym okiem, tym razem podglądnęła.
Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej:)
Tytuł: Tam, gdzie czekał anioł; Autor: Dorota Schrammek; Wydawnictwo Szara Godzina. Oprawa miękka. 272 strony.
Bardzo ciekawa recenzja! Chętnie bym sięgnęła po tą książkę, jeśli tylko nadarzyłaby mi się okazja. :) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńWkrótce Mikołaj, może on przyniesie? Musisz koniecznie napisać list! :)
UsuńMoże tak zrobię, chociaż mój list do Mikołaja jest już tak długi, że nie wiem czy tym razem uda mi się upchać jeszcze tą książkę. ;)
UsuńMikołaj ma wielu, różnych pomocników :)
UsuńChcę podziękować dr Agbazara z AGBAZARA TEMPLE za sprowadzenie mojego męża, który zostawił mnie i dzieci na prawie 2 lata. Nigdy nie nauczyłem, że go odzyskam, dopóki nie zobaczyłem w Internecie komentarza na temat dr. agbazary i skontaktowałem się z nim, po wykonaniu wszystkich instrukcji udzielonych mi przez dr Agbazara, mój mąż wrócił błagając o przebaczenie w ciągu 48 godzin. Dzięki doktorze, twoje zaklęcie jest naprawdę świetne. Dla tych z Was, którzy mają problem z małżeństwem / związkiem, powinni skontaktować się z nim za pośrednictwem ( agbazara@gmail. com ) LUB WhatsApp / zadzwoń ( + 234 810 410 2662 ). I przeżyj to sam.
UsuńZaciekawiłaś mnie tym tytułem :) Lubię czytać o naszych, przyziemnych perypetiach i problemach ;)
OdpowiedzUsuńPomysł na miejsce akcji i bohaterów jest tutaj rzeczywiście przyziemny, ale właśnie przez to nam bliski :)Czytając o dworze królewskim nie mielibyśmy tylu porównań i odniesień do własnego życia ;)
UsuńCzytałam tę książkę i bardzo mi się podobala. Recenzja na moim blogu, zapraszam.:)
OdpowiedzUsuńByłam, widziałam, czytałam i pozdrawiam :)
UsuńChcę podziękować dr Agbazara z AGBAZARA TEMPLE za sprowadzenie mojego męża, który zostawił mnie i dzieci na prawie 2 lata. Nigdy nie nauczyłem, że go odzyskam, dopóki nie zobaczyłem w Internecie komentarza na temat dr. agbazary i skontaktowałem się z nim, po wykonaniu wszystkich instrukcji udzielonych mi przez dr Agbazara, mój mąż wrócił błagając o przebaczenie w ciągu 48 godzin. Dzięki doktorze, twoje zaklęcie jest naprawdę świetne. Dla tych z Was, którzy mają problem z małżeństwem / związkiem, powinni skontaktować się z nim za pośrednictwem ( agbazara@gmail. com ) LUB WhatsApp / zadzwoń ( + 234 810 410 2662 ). I przeżyj to sam.
OdpowiedzUsuń