Bezczłowiecze

Teraźniejszość czy przyszłość? Oto jest pytanie, które można sobie postawić po przeczytaniu tej książki. Niestety już teraz, gdzieś na świecie, w sąsiednim kraju, a także i w naszym, można spotkać osoby, które podobnie, jak postacie z tej opowieści żyją na pograniczu świata wirtualnego i rzeczywistego. Mają swoje lęki i obawy przed ukazaniem siebie w pełnej okazałości. Ukrywają wady i niedoskonałość. Nie chcą poczuć odrzucenia, więc brną w świat zawoalowany komputerowymi filtrami i możliwościami dopasowania się do każdego rozmówcy. Rozmowa w cztery oczy, spotkanie vis a vis i szczere, prostolinijne zachowanie zaczyna być czymś tak wyjątkowym, że wręcz nierealnym. 

"Społeczeństwo, w którym żył Maciek, było już na dobre, nieodwracalnie społeczeństwem emocjonalnych i słownych analfabetów". Wkrótce dowiadujemy się, że poznany właśnie bohater dobrze pamięta jeszcze czasy, kiedy internetowe komunikatory miały zbliżać i ułatwiać kontakt zabieganym i zapracowanym mieszkańcom naszej rozległej planety. Pomagało to przecież w rozmowie z bliskim, którzy byli na jej drugim końcu. 

Cyfrowy świat skusił jednak zupełnie czymś innym. Z braku czasu, chęci i elokwencji, zdania powoli utraciły swoje złożone treści. Upraszczane do granic możliwości i uzupełniane popularnymi "emoji" przestały interesować, zachwycać i zaciekawiać, a jedynie informowały o czymś.

"Słowa zniknęły z życia - czytaj: ludzie przestali ze sobą rozmawiać. Zupełnie..." a sam świat wirtualny zaczął oferować "Wszystko, byś czuł się spełniony w tym, czym chcesz, nawet jeśli za cholerę się do tego nie nadajesz. Wszystko, byś był szczęśliwy (...) abyś przestał myśleć, a zawierzył algorytmom"... (!)

Maciek jest dziennikarzem, więc kto, jeśli nie on, ma najbardziej tęsknić za żywym słowem, idealnie zbudowanymi zdaniami w doskonałej polszczyźnie. Autor zaprasza nas do świata, gdzie słowa stają prawdziwą ucztą i rozgrzewają nasze szare komórki, niczym ciepłe, wykwintne danie. Tutaj znajdziemy "interlokutorów", "impresje", "belfra" i inne określenia, do których zrozumienia niejedna osoba już wkrótce (a może i obecnie?) będzie potrzebować wikipedii. Poczujemy zapach książek i zachwycimy się bogatym zbiorem bibliotecznym sprzed wielu lat. 

Marta to druga bohaterka tej opowieści. Jej traumatyczne przeżycia sprawiły, że przeszła przez prawdziwe ziemskie piekło emocji, samotności, złości i smutku, który rozdziera do głębi serce. Zawiedziona ludźmi, szuka czegoś, co przypomni jej dawne czasy i szuka kogoś do rozmowy - godnego interlokutora. 

Maciek i Marta mają szansę coś zmienić w swoim życiu i pokazać to innym. Czy uda się przebić przez niewidzialne ściany algorytmów i dotrzeć do wnętrza społecznej duszy, umysłu i świadomości? Sprawdźcie!

"Bezczłowiecze" zamówiłam w księgarni internetowej TaniaKsiążka w dziale nowości literatury obyczajowej. Czy naprawdę może przedstawiać naszą przyszłość, a później naszych dzieci, wnuków i kolejnych pokoleń..? Byłoby strasznie egzystować - jak mówi autor - w zdehumanizowanym świecie, gdzie zamiast słowa rządzi Pustosłowie....

Dlatego takie pozycje powinny krzyczeć z papierowych kart i zostać usłyszane. Również ta delikatna okładka w skromnych barwach, której ciężko przebić się w tłumie kolorowych, celebryckich autobiografii i miałkich historii o wyimaginowanych uczuciach czy postaciach z krainy fantasy. Czytajcie więc Bezczłowiecze i podawajcie dalej!

Ja po tej lekturze czuję pewien niedosyt. Zdarzeń, które mogły mieć miejsce, jak i słów, które mogły jeszcze paść i trwać na tej uczcie doskonałej polszczyzny. Traktuję więc "Beczłowiecze" jako przystawkę i czekam na więcej książek Macieja Lasoty.

 

Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej:)

Tytuł: Bezczłowiecze

Tekst: Maciej Lasota

Wydawnictwo: Papierowy Motyl

Liczba stron: 124

Oprawa: miękka

 




Komentarze

  1. Chcę bardzo przeczytać tę książkę. Dzięki za recenzję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę:) Chętnie zajrzę na "Kocie Czytanie", żeby poznać wrażenia po lekturze.

      Usuń

Prześlij komentarz