Potęga codziennych rytuałów

 Jak celebrować proste czynności

Tytuł tej książki i jej krótkie streszczenie na okładce okazały się dla mnie nieco mylnym drogowskazem.

Znalazłam "Potęgę codziennych rytuałów" w księgarni internetowej w dziale nowości psychologicznych, a ściślej wśród książek dotyczących rozwoju osobistego. Pomyślałam: "będzie coś o fajnych pomysłach na zajęcia, które odprężają, wyciszają czy pozwalają zatrzymać się i przez chwilę odpocząć od zgiełku i pędu współczesnego świata". I w sumie o tym ta książka jest, ale dużym zaskoczeniem stała się dla mnie forma przedstawienia tych tematów. 

Współczesny świat odchodzi od tradycji, często ją nawet wyśmiewając. Nowe pokolenia, szczególnie w kulturze zachodniej, mają wpajaną dbałość o własne "ja" - oczywiście pod przykrywką tak zwanego "zdrowego egoizmu". Propagowany przy tym brak szacunku dla tego, co było i wkładu w teraźniejszość ich rodziców czy dziadków. 

Młodość zawsze gna do przodu, ale chyba jeszcze nigdy tak bardzo nie chciała "uciekać", aby zapomnieć o całym świecie wokół, bo ten wirtualny wypełnił niemal wszystko. Jeśli ktokolwiek ze "starszych" zwraca uwagę na problem sztuczności, emocjonalnej pustki, uzależnienia od mediów społecznościowych i inne problemy - jest natychmiast kontrowany jako ktoś, kompletnie nie nadążający za nowościami. 

"Tkanka społeczna ulega rozpadowi. Specjaliści do spraw zdrowia mówią o epidemii izolacji społecznej"

Jakże ta wypowiedź brzmi w obliczu tego, co działo się w ostatnich dwóch latach??? Czujecie paradoks? Coś, co już miało miejsce - zostało pogłębione wielokrotnie przez nakazy/zakazy i inne pandemiczne sytuacje. A tymczasem autor powołując się na badania naukowców, dodaje, ze "izolacja społeczna jest bardziej szkodliwa dla zdrowia niż otyłość i palenie 50 papierosów dziennie".

Kolejny aspekt odchodzenia od tradycji i wspólnot to masowe apostazje i brak wiary w cokolwiek (autor nadmienia, że co roku zostaje zamkniętych ponad 3,5 tysiąca kościołów, a w rubrykach dotyczących wiary najczęściej pojawia się "żadna"). Pustka już nie tylko emocjonalna, ale i duchowa. Co więc zostaje? Zwoje szarych komórek, które niczym automaty mają dokonywać właściwych obliczeń, reagować poprawnie na bodźce, niewiele myśleć i analizować, a tylko pracować, pracować, pracować...

"Żyjemy w takich czasach, że wielu z nasz zmuszonych jest do przekraczania swoich granic - do cięższej pracy, osiągania lepszych wyników, zarabiania więcej, robienia więcej i bycia bardziej. Bierzemy więcej leków i częściej cierpimy na depresję, jesteśmy bardziej zalęknieni i bardziej samotni niż kiedykolwiek wcześniej. Młodsze pokolenia toną w długach, starszym z trudem udaje się przejść na emeryturę(...) szaleńcze tempo zmian zapoczątkowane przez internet i kapitalizm konsumpcyjny, całkowicie zmienia krajobraz duchowy i społeczny".

Dlaczego? W imię czego? I dla kogo to robimy? Większość z Was domyśla się lub zna odpowiedź na to pytanie....

O co więc chodzi z tymi rytuałami? Ano nasz autor próbuje podsuwać pewne alternatywy do wypełnienia wspomnianej luki, która powstaje w życiu. Są to różności, z których każdy, niczym z półki sklepowej może wybrać coś idealnie skrojonego na swoją miarę. Wprawdzie pewne porównania mogą szokować, bo jak przyjąć bezkrytycznie tytuł rozdziału "Harry Potter jako tekst święty" czy "CrossFit to mój kościół"? I choć po przeczytaniu kilku linijek dowiecie się, że to pewien "chwyt", to i tak nie można powiedzieć, że wszystko zmierza w dobrym kierunku... 

Jako propozycje pojawiają się także rytuały, które dla nas, jako Polaków są chyba znacznie bardziej oczywiste, aniżeli dla nacji z kontynentu północnoamerykańskiego i im podobnych. Celebrowanie wspólnych posiłków, świąt i tradycyjnych zwyczajów związanych choćby ze zmianą pór roku - znamy. To, ze szmer strumienia czy szum wiatru w liściach uspokaja układ nerwowy - również wiemy, a "kąpiele leśne" nie są nam obce - tyle, że nazywamy je może bardziej swojsko.  

Podkreślam fakt, że autor jest Brytyjczykiem i mieszka w Nowym Jorku, więc o naszej Polandii ma raczej nikłe pojęcie, stąd i nie zaskakuje nas tymi propozycjami, którymi być może inspiruje zachodnie społeczeństwo. 

Kiedy pisze: "Zawsze uważałem modlitwę za najbardziej idiotyczny wymysł religii" ma szansę narazić się milionom, a nawet miliardom osób, które modlą się codziennie i to w różnych językach i na różne sposoby. 

Co chciał przez to powiedzieć? Że to już przeszłość i już tak nie myśli? Poniekąd tak, bo chwilę później przeczytacie rozdziały na temat skruchy, adoracji, modlitwy błagalnej czy dziękczynienia, ale w swoistych formach. O modlitwie pisze bowiem, powołując się na naukowców, że zapewnia "reakcję relaksacyjną", która zwalnia tętno, uspokaja oddech i obniża ciśnienie krwi. Chwilę później dowiecie się też, że dla niewierzących formą modlitwy - w skrócie nazywanej decentracją - jest słuchanie wierszy, muzyki, kontemplacja dzieł sztuki albo masaż, które bardzo poleca. Ok- ja to rozumiem. 

Myślę również, że w całym swoim założeniu - młody autor chciał przekazać wiele istotnych rzeczy. Mniej więcej trafił, ale używane przez niego narzędzia do tłumaczenia swojego toku myślenia mogą czasem zniesmaczyć. Ujmę to w ten sposób: gdyby w taki sam sposób parafrazował na swoje potrzeby, modlitwy z religii Bliskiego Wschodu, jak robi to z katolickim "Ojcze Nasz", jego popularność jako autora mogłaby przybrać zupełnie inny charakter - o czym jakiś czas temu przekonali się pracownicy pewnej francuskiej redakcji...

A teraz czas na coś, co mnie zaskoczyło. No cóż - nie należę do użytkowników setek aplikacji, więc tej, o której dowiedziałam się z książki, również nie znalazłabym w szerokiej ofercie internetu. Podobno bowiem istnieje taka, które kilka razy dziennie przypomina o zbliżającej się śmierci. Słynne memento mori ma zapewnić odbiorcom chwile refleksji...

W "Potędze codziennych rytuałów" trafiają się też perełki, które warto powielać i rozpowszechniać, bo na zakończenie na przykład dowiadujemy się, że: "W świecie, w którym na każdym kroku traktuje się nas jako konsumentów, a nie obywateli, w którym jedyną formą angażowania się w coś - jest kupowanie czegoś, powinniśmy krytycznie podchodzić do nowych trendów"

Podpisuję się pod tym. I dla takich zdań warto tę książkę przeczytać. Jest ich więcej - zaręczam. Zresztą w jednym z rozdziałów jest także mowa o takich właśnie wartościowych treściach, których trzeba cierpliwie szukać wśród setek zadrukowanych stronic. 

Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej:)

Tytuł: Potęga codziennych rytuałów

Tekst: Casper Ter Kuile

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

Liczba stron: 315

Oprawa: miękka




 

Komentarze

  1. Czas pokaże, czy sięgnę po tę książkę.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz