Polityka wielkich obszarów. Wojna i władza

 


 

Na pewno słyszeliście określenie "kobyła" dotyczące wykonania jakiegoś trudnego utworu muzycznego, z którym nie każdy sobie poradzi. Mam wrażenie, że właśnie na mojej drodze pojawiła się podobna sytuacja, ale dotycząca książek. "Polityka wielkich obszarów" Piotra Zycha z pewnością należy do dzieł bardzo wymagających. Powiem szczerze, że były chwile, w których przemknęła myśl: "wycofaj się, nie dasz rady". Dotrwałam, ale...

To literatura dla koneserów, poszukiwaczy prawdy, myślicieli i jednocześnie miłośników historii (a nie należę do wszystkich tych grup ;) ). Jest tutaj też sporo wiedzy na temat współczesności i przyznaję, że w tych rozdziałach czułam się znacznie swobodniej, mając poczucie właściwego zrozumienia. Dzieje się bardzo dużo i jestem pełna podziwu dla autora, który nie tylko musiał poświęcić wiele czasu na zdobycie takiego zasobu wiedzy, ale też ująć to w odpowiednie słowa, przy okazji dodając własne przemyślenia. Tym samym dowiadujemy się naprawdę bardzo dużo. Wiadomość, która nie zaskoczy tych, śledzących aktualności ze świata to, że na arenę dziejów wracają dwie najstarsze cywilizacje - Indie i Chiny - jak dodaje autor - demolując zachodni ład geopolityczny.

Świat jako system międzynarodowy jawi się przed nami, od starożytności począwszy aż po współczesność, dlatego niektórzy odnajdą tutaj sporo ciekawych fragmentów, dotyczących ulubionych epok, wydarzeń czy słynnych postaci. Grecja i czasy rządów Aleksandra Wielkiego, Republika Rzymska i prowadzone przez nią wojny, historia Europy Łacińskiej, a wraz z nią dzieje zakonów, reformacja Lutra to tylko część opisywanych wydarzeń. 

Mamy do czynienia z literaturą wymagającą, więc nasze zwoje mózgowe nie będą mieć ani na chwilę odpoczynku. Warto jednak skoncentrować się na tekście, bo niesie ze sobą różnorodne, ważne refleksje i wnioski. Czy wiedzieliście, jak istotnym momentem w dziejach, była zamiana pewnych pojęć? Społeczeństwo stało się populacją, a ta jest już ściśle określana wartościami biologicznymi, ekonomicznymi czy cechami osobniczymi. Z tego powodu zrodziły się też liczne konsekwencje natury światopoglądowej i politycznej, bo uznanie człowieka za jeszcze jeden gatunek przyrodniczy umożliwiło również zastosowanie pewnych technik zarządzania, niczym w hodowli zwierząt (!).

Niestety to dopiero czubek góry lodowej. Pojawiający się temat technokracji, elit ("władza absolutna deprawuje w stopniu absolutnym"), negowania tradycji, rodziny, religii, upadek kultury, która z komunikacji metafizycznej stała się jeszcze jedną branżą rynkową oraz monopolizacja mediów są następne w kolejce do omówienia.

"Jeżeli narzędzia i techniki przekonywania znajdują się w rękach bardzo niewielkiej grupy społecznej, nawet marginalnej, to mogą doprowadzić do wymiany poglądów społecznych, w tej czy innej sprawie..."

No i mamy odniesienie do tego, jak łatwo mniejszości społeczne wprowadzają nowe zwyczaje dla większości ludzi żyjących na tym globie, promując swoje wartości i sposoby myślenia.

Autor pisze m.in. o destrukcji prowadzonej przy wykorzystaniu metod inżynierii społecznej. To temat rzeka, który ma swoje odniesienia zarówno do emancypacji kobiet, jak i wprowadzeniu w wszechobecnego konsumpcjonizmu, zamiany więzów rodzinnych na samotność, oddalenie społeczne, samotności jednostek, pustki życia oraz powierzchowności kontaktów międzyludzkich. 

"Chodzimy jak w zegarku wraz z maszynami. Staliśmy się częścią procesu technologicznego". To kolejne spostrzeżenia, poparte przykładami utraty duchowości, spontaniczności i obyczajów kulturowych w miejsce których pojawia się techniczne odczłowieczenie i uprzedmiotowienie ludzi. 

Wiedzieliście o tym, że w ostatnich latach branża pornograficzna ma przychody na poziomie amerykańskiego przemysłu filmowego? Autor nazywa ją jednym z oręży stosowanym przez terror mniejszości, kolejnym według niego są multimedia i przedsiębiorstwo Hollywood. 

"Psychologiczny audyt człowieka dokonuje się z matematyczną precyzją"

Młode pokolenia karmione multimedialną papką już wkrótce nie będą mieć szerszej wiedzy ani żadnych punktów odniesienia w kwestii historycznej. Autor podaje nawet przykład, że prawdopodobnie już całkiem niedługo średniowieczny rycerz jadący na skuterze elektrycznym nie wzbudzi zdziwienia i zostanie przyjęty jako pewnik. Odchodząca w przeszłość rzeczywistość analogowa ma być zastąpiona tą wirtualną, przy której sterach zasiedli twórcy big data. "Działające Przedsiębiorstwo" - jak nazywa tę machinę - skutecznie czyści "twarde dyski" pamięci cywilizacji.

Obszerna kilkusetstronicowa publikacja, chwilami bardziej przypomina pracę, napisaną z myślą o zdobyciu kolejnego stopnia naukowego, aniżeli publikację dla szerszego grona odbiorców. Zwłaszcza takich, zwyczajnych czytelników, jak ja. Sporo słownictwa pochodzącego z geopolityki, ekonomii czy filozofii sprawia, że naprawdę nie każdy, wszystko od razu zrozumie, ale warto wracać i powtarzać nawet całe fragmenty.

Dla mnie, jako czytelnika problematyczne stało się też utrzymanie stałej uwagi w obliczu długich, bezakapitowych stronic. Zauważyłam jednak, że to nie tylko mój problem, bo napotkane literówki są niezaprzeczalnym dowodem na to, że nawet profesjonalny redaktor korygujący treść książki, również przeoczył co nieco, tracąc koncentrację. 

Podsumowując jednak wszystkie plusy i minusy tej książki, przewagę mają jej pozytywne cechy. Zdecydowanie warto dać jej szansę, tym bardziej, że jak zauważyłam, ma ciąg dalszy ("Wojna i władza" jest tomem pierwszym). Rzeczy najlepsze rodzą się w trudach, dlatego zachęcam do tej wymagającej, ale bardzo dobrej, wartościowej lektury.

Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej

Tytuł: Polityka wielkich obszarów. Wojna i władza

Autor: Piotr Zych

Wydawnictwo WFW

Liczba stron: 532

Oprawa miękka



Komentarze