Gołąb zdębiał

 Książka do śmiechu i wspominania

 

Jeśli macie czasem ochotę zajrzeć do miejsc, które na co dzień są dla nas zamknięte, to być może spodoba Wam się właśnie ta książka. Oczywiście pod warunkiem, że jedną z fascynacji Waszego życia jest literatura w szerokim znaczeniu tego słowa. Ja zanurzyłam się w tym świecie może nie najgłębiej, ale z ogromną nostalgią, bo Gołębnik miał być kiedyś i moim miejscem na ziemi...

Mnie nie wyszło, plany się zmieniły, ale te teksty sprawiły, że poczułam jak wiele mnie ominęło. Te wrażeń subtelnych i myśli błyskotliwych, inteligentnych gier literackich oraz wielu innych okoliczności, o których już na wstępie wspomina oceniający książkę jeden z profesorów UJ. A właśnie, zacznijmy od tego, czym jest Gołębnik. To pewna, znana wielu miłośnikom literatury kamienica na rogu ulicy Jagiellońskiej i Głębiej w Krakowie, gdzie mieści się wydział filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Historię tego miejsca prześledzicie już w pierwszym rozdziale, więc nie będę się rozpisywać. Dodam tylko, że obecnie trochę się pozmieniało administracyjnie, ale ogólnie rzecz ujmując, gołąb stał się mimowolnym symbolem tego centrum literackiego miniwszechświata. 


W Gołębniku bywali znani nam bliżej lub nieco mniej rozpoznawalni literaci. Wspomnę tutaj kilka postaci, jak: Czesław Miłosz, Stanisław Barańczak, Stanisław Lem czy Ryszard Kapuściński. W XX wieku uczyli się tam nie tylko późniejsi poeci, ale i osoby innych zawodów, które choć nie ukończyły filologii, to mocno czuli się z nią związani w swoim życiu. Mowa zarówno o Karolu Wojtyle, jak i Jerzym Stuhrze czy Wisławie Szymborskiej, noblistce, z której tekstów korzysta między innymi śpiewająca idolka współczesnej młodzieży. Gołębnik to miejsce szacowne, ale dla nas, postronnych obserwatorów, nieco odległe. Nie wchodzimy tam na co dzień, nie uczestniczymy w jego życiu. Nie mamy wspólnych wspomnień o ludziach i wydarzeniach, ale właśnie dzięki tej książce możemy zajrzeć do tego, nieco hermetycznego dla nas środowiska, gdzie rodzą się myśli, przekształcane w najpiękniejsze słowa.

Autorka pracuje na Uniwersytecie Jagiellońskim, więc w najlepszy sposób może przybliżyć nam atmosferę tego miejsca. Oczywiście nie będziemy śledzić poczynań pracowników w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale pomiędzy wierszami, odczytamy sporo treści dotyczących ich codzienności. Zbiór zgromadzonych tutaj tekstów, to wiersze nawiązujące do znanych utworów literackich, więc czytając znaną formę, odkryjemy w jak umiejętny sposób została ona przekształcona w treść niosącą odmienny, osobisty przekaz. Wspomnienia o profesorach UJ, jako o współpracownikach to na pewno coś, czego nie znajdziemy w wielu publikacjach, a to właśnie ich jubileusze stały się inspiracją do stworzenia tego, niezwykłego zbioru. 

🖋🖋🖋 

Kanwą dla wspomnieniowych tekstów stały się zarówno dzieła wieszcza Mickiewicza, jak Jana Kochanowskiego, Witolda Gombrowicza czy Juliana Tuwima, którego "Lokomotywa" brzmi zupełnie inaczej, gdy napędza ją "polska nauka". Są też "życenia wyseplenione dla pewnego urocego 60-latka", jak i skonstruowana na potrzeby jubileuszu teoria z dowodami na to, że jego bohater istnieje co najmniej w dwóch osobach. Oczywiście chodzi o niezwykłą płodność literacką i aktywność zawodową, wskazującą na wręcz niemożliwe dokonania, gdy ma się do dyspozycji tylko 24 godziny każdej doby. 

Dla mnie odkryciem była analiza znanej rymowanki "O kotku, który wyszedł na płotek". Rozbiór "Kotka" według najnowszej metodologii jest dziełem samym w sobie. Nigdy nie doszukałam się w tej króciutkiej, dziecięcej piosence aż tylu symboli i odpowiedzi na trudne pytania. ;) Jednym z nich jest to, "dlaczego kotek i dlaczego mruga?" albo to, czy płotek symbolizuje jakieś granice, napięcia czy może relacje i zależności? No i właściwie, dlaczego kotek "wlazł", a nie "wszedł" na ten płotek. Te i inne przemyślenia do śmiechu, ale i poważnej interpretacji są dla mnie tyleż odkrywcze, co inspirujące do poruszenia komórek mózgowych, jak i wrażliwych strun podświadomości. W ogóle, znajdziemy tutaj tak wiele słów, nieużywanych w naszej codzienności i melodyjnych form stylistycznych,  że już i po to trzeba nam zajrzeć, aby nie zgnuśnieć, a przy tym poznać coś pięknego i jak najbardziej dostępnego w języku polskim.

Zapraszam więc na wizytę w Gołębniku, bo warto zaglądać w takie niezwykłe przestrzenie, pełne literacko, natchnionej aury, zapewniającej głębszy oddech wszystkim miłośnikom słowa pisanego.

Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej

Tytuł: Gołąb zdębiał 

Autor: Dorota Korwin-Piotrowska

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego

Liczba stron: 116

Oprawa twarda

Komentarze