Książki dla młodzieży i dla dorosłych różnią się pod wieloma względami, ale istnieją też takie, które doskonale wpisują się w potrzeby i oczekiwania jednych i drugich. Opowiadają o relacjach pomiędzy rówieśnikami, ale wkraczają też na pole rodzicielskie. To jedna z takich książek - "My dwie, my trzy, my cztery" jest napisana z pozycji trzynastolatki, ale mocno sięga w świat dorosłych, więc i oni powinni koniecznie poznać tę historię.
Apple ma grecko-brzmiące nazwisko, ale właściwie to najgrubsza nić jej życia, która łączy ją z ojcem, bo nigdy nie mieszkali wspólnie jako rodzina. Zresztą ojciec właśnie planuje życie ze swoją nową partnerką i ich mającym wkrótce narodzić się dzieckiem. Trzynastoletnia Apple nie ma również na co dzień kontaktu z matką, która zniknęła jej z życia ponad dziesięć lat temu. Mieszka więc od zawsze tylko z babcią, nazywaną Babą. Surowa w obyciu, konserwatywna w zasadach, wychowuje dziewczynkę jak własną córkę, która ją zawiodła, wyjeżdżając z Irlandii do Nowego Jorku w poszukiwaniu lepszego życia dla siebie i spełniania się w roli aktorki.
🏠🏠🏠
Apple nie zna innego życia, ale wciąż, niemal każdego dnia marzy o tym, jak wyglądałoby wtedy, gdyby mama była blisko. Marzenie spełnia się nieoczekiwanie, bo kobieta wraca zza oceanu, bez uprzedzenia. Dlaczego teraz? Czy w końcu dojrzała do roli matki i stęskniła się za pozostawioną w domu córką? A może są jakieś inne przyczyny? Apple nie zadaje wiele pytań, a na propozycję wspólnego zamieszkania reaguje entuzjastycznie. W końcu nie będzie "obciachowych" zachowań Baby, która wciąż traktuje ją jak małą dziewczynkę, również przy koleżankach albo chłopaku, który tak bardzo jej się podoba. Tymczasem młoda, śliczna, "zagraniczna" mama jest jej całkowitym przeciwieństwem. Daje mnóstwo swobody, a nawet luz od szkoły. Jest rozrywkowym rodzicem, uwielbia organizację imprez, a przy tym pozwala córce na pierwszy makijaż i sporo dorosłych zachowań.
Trzynaście lat to czas wchodzenia w dorastanie, na zmiany w sposobie zachowania czy ubierania, a młoda mama doskonale to rozumie. Apple nie wie jednak wszystkiego, a właściwie nie wie nic o swojej matce. Dopiero ją poznaje, a niespodzianka goni niespodziankę. Niestety nie każda z nich (a właściwie mało która) jest miła. Trzynastolatka nagle staje w obliczu problemów dorosłych. Ogarnięcie domu, zakupów czy innych zadań jest tylko ich częścią. Znikająca z domu matka, do której nie można się dodzwonić, nagle okazuje się nie tak fajna, jak wtedy, gdy organizowała domówkę dla Apple z jej wymarzonym, starszym chłopakiem. A i ten, również jakby traci swój urok w bliższym poznaniu. Czy Baba miała rację, trzymając się swoich staroświeckich metod wychowawczych? Jak odnaleźć prawdziwą przyjaźń, miłość, wsparcie i kto w końcu jest jej najbliższą, prawdziwą rodziną? Gdzie są ludzie, na których może liczyć Apple? Zdradzę, że bardzo blisko i na szczęście jej nie zawiodą, a nawet mile zaskoczą.
Zapraszam na historię o relacjach, bliskości, poszukiwaniu siebie i swojej roli w życiu. O domu i szkole, rodzicach i o pewnym nauczycielu, który potrafi pomóc w najlepszy sposób, zwiększając u nastoletnich uczniów wiarę w siebie i dodając im skrzydeł.
Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej
Tytuł: My dwie, my trzy, my cztery
Autor: Sarah Crossan
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Liczba stron: 300
Oprawa miękka
Książka porusza naprawdę wartościowe i ważne wątki, więc chcę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi.
To prawda, jest to mocna i wartościowa lektura. Pozdrawiam i oczywiście chętnie skorzystam z zaproszenia!
Usuń